Masz aktywne dziecko? Żywiołowe? Nie usiedzi 5 minut, a Ciebie czeka dłuższy lot? Albo przeraża Cię kilkugodzinna podróż pociągiem?

Jak przetrwać? Co zabrać?

Przede wszystkim – dobre nastawienie. Z wielu opresji właście dobre nastawienie pomoże nam wyjść bez większej szkody. Kij z dupy, jeśli nam przeszkadza, na czas podróży także można wyjąć. Naprawdę zwykle nie ma nic złego w tym, że dziecko obejrzy sobie bajkę na tablecie czy zje w innych godzinach niż zwykle i co innego niż zwykle. Szczególnie, jeśli nie ma tego na co dzień.

Podróż samolotem czy pociągiem ma ten plus, że dziecko nie musi być zapięte cały czas w foteliku, jak w przypadku podróży autem. Jednak ma to swoją cenę – nie jesteśmy sami i warto przygotować się do podróży tak, aby myśl o kolejnym wyjeździe nie przyprawiła nas o zawroty głowy.

Aby dzieci nie zdominowały całego środka podróży poza krótkimi spacerami i wyglądaniem przez okno jest masa możliwości, żeby zająć dziecko. Być może znajdziesz tu podpowiedzi na temat nie zawsze oczywistych aktywności, które Ci w tym pomogą.

Poniższa lista rzeczy, które warto mieć pod ręką, nie jest uniwersalna i może, a wręcz powinna, być modyfikowana w zależności od wieku i zainteresowań dziecka. Potraktuj to jako pewnego rodzaju inspirację do stworzenia swojego podręcznego zestawu podróżniczego.

Przekąski

Ta pozycja nie zadziała zapewne na niejadki, ale zdecydowana większość dzieci nie oprze się smakołykom.

Wybierzcie raczej sprawdzone opcje, które Wasze dzieci lubią. Taka podróż nie jest dobrym miejscem na eksperymentowanie. Wśród pewnych typów wyszukajcie takie, które się nie kruszą, nie wydzielają zbyt intensywnych zapachów i nie brudzą zanadto rączek. Zadbajcie także o to, żeby przekąski nie zawierały nadzwyczajnej ilości cukru, bo wywołany w ten sposób przypływ energii może być trudniejszy do opanowania na małej przestrzeni, jaką zwykle mamy do wykorzystania.

Kilka sprawdzonych przez nas przykładów:

  • małe herbatniki, np. w kształcie zwierzątek,
  • musy owocowe (do pojemności 100 ml),
  • owocowe żelki lub rolki, np. Bob Snail,
  • pokrojone warzywa, np. marchewki, seler naciowy, papryka, ogórki,
  • owoce, np. jabłka, banany, maliny, borówki,
  • chipsy owocowe,
  • wafle ryżowe, kukurydziane, gryczane,
  • kabanosy,
  • ciastka „na raz”, czyli małe,
  • batony o dobrym składzie.

Pamiętaj o wodzie – w przypadku lotu samolotem najlepiej ją kupić jeszcze na lotnisku po przejściu przez kontrolę bezpieczeństwa.

Dobrze mieć pod ręką żel lub piankę do mycia dłoni bez użycia wody, chusteczki higieniczne oraz mokre chusteczki. Dla maluszków sprawdzą się śliniaki z kieszonką.

Szerzej ten temat omówiłam w poprzednim artykule.

Zabawki i książeczki

Zabawki i książeczki powinny być małe, lekkie i zajmujące. Najlepiej dwojakiego rodzaju – ulubione i nowe. W rolę nowych zabawek całkiem nieźle wchodzą ulubione zabawki sprzed paru miesięcy, które zostały na jakiś czas schowane i przez dziecko zapomniane. Kilka przykładowych propozycji:

  • znikopis,
  • książeczki magnetyczne,
  • książeczki obrazkowe,
  • wodna kolorowanka – ma kilka zasadniczych plusów: wodę, którą się „koloruje” obrazek można uzupełnić w samolotowej toalecie (jest pretekst do spaceru), obrazek po wyschnięciu jest gotowy do ponownego malowania,
  • naklejki wielorazowe,
  • balony (świetnie sprawdzą się też na lotnisku w oczekiwaniu na samolot) czy choćby gumowe rękawiczki, które także można nadmuchać. W połączeniu z mazakiem lub choćby długopisem mogą stać się nietypową tablicą,
  • zabawki logiczne, np. kostka rubika, tangram, jeż w klatce,
  • karty do gry,
  • kartka i długopis do gry w statki lub „państwa miasta”.

Apteczka podręczna

Zawartość takiej apteczki to w wieku przypadkach kwestia indywidualna, jednak kilka pozycji jest dość uniwersalnych:

  • Lek przeciwbólowy o jak najmniejszej pojemności – to dla mnie taki must have, którego mam nadzieję nie użyć. U nas do podania syropku najlepiej sprawdzały się strzykawki, ale dzieci mogą mieć różne preferencje. Weź to, co masz sprawdzone.
  • Żel na obolałe dziąsła dla ząbkujących maluchów. Ku mojemu zdziwieniu dla starszych dzieci, którym wychodzą stałe zęby też się taki żel może przydać.
  • Saszetka smecty – z informacją o dawkowaniu w zależności od wieku dziecka.
  • Plastry. Jedno z moich dzieci jest szczególnie wypadkowe. Na dodatek potrafi sobie przypomnieć, że WCZORAJ na paluszku było małe AŁA i w tej sekundzie potrzebuje plasterka! Bo przecież plastry mają cudowną uzdrawiającą moc! A takie z obrazkiem ulubionego bohatera to już wymiatają!

Bajki do oglądania

Wiem, że to nie dla wszystkich pozycja do zaakceptowania. Jednak jakby nie patrzeć – cel jest szczytny: przetrwać podróż na tyle komfortowo, żeby odważyć się zrobić to ponownie. Bajki powinny być ściągnięte na telefon lub tablet tak, aby możliwe było ich oglądanie w trycie „samolot”. Pamiętajcie o zabraniu dla dziecka odpowiednich słuchawek. Warto przetestować je wcześniej, żeby być pewnym, że są odpowiednio dopasowane (czytaj: czy nie są za duże).

Konsole do gier

Starsze dzieci chętnie wykorzystają czas w samolocie na granie. Opcji jest na rynku naprawdę wiele od elektronicznych zwierzątek po Nintendo. Każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie.

Ogranicza Was jedynie miejsce w bagażu podręcznym. To Wy znacie najlepiej swoje dziecko i z propozycji tu wskazanych oczywiście wybierzecie to, co potencjalnie pomoże przetrwać taki przejazd z dzieckiem.

Niemowlęce akcesoria

Do pewnego wieku maluszki są niemalże bezproblemowymi kompanami podróży. Trzeba im zapewnić jedynie swoją obecność oraz to, co bierzecie na każde dłuższe wyjście z domu. Zwróć uwagę, czy nie potrzebujesz którejś z poniższych rzeczy:

  • standardowy zestaw do przewijania (pieluchy, tetra i turystyczny przewijak) + woreczki na zużyte pieluchy (przydadzą się też na zabrudzone ubrania),
  • butelka z mlekiem modyfikowanym (jeśli je mm) + zapas mm najlepiej z odmierzoną ilością (mogą się zdarzyć opóźnienia),
  • śliniak do karmienia z kieszonką,
  • ciuszki na zmianę,
  • śliniaczek,
  • łyżeczka do karmienia niemowląt (najlepiej 2 szt.),
  • gryzak (min. 2 szt.),
  • zabawki niemowlęce, choć tak małe dzieci się interesują wszystkim do około, więc można z tego śmiało zrezygnować,
  • mokre chusteczki – oprócz wiadomych względów przydają się także do zabawy, jeśli dziecko już odkryło, że może je samodzielnie wyciągnąć z opakowania,
  • smoczki (min 2 szt.) z zawieszką,
  • kocyk lub pieluszka tetrowa do przykrycia,
  • lekka czapeczka – na wypadek mocnej klimatyzacji.

Takie rzeczy tylko w pociągu

Pociąg ma nad samolotem pewną przewagę w podróżowaniu z dziećmi. Nieco starsze dzieci chętnie będą pilnować trasy. Przed podróżą zrób spis nazw mijanych stacjo kolejowych. Szkolniaki mogą taką listę przygotować wręcz samodzielnie. Zadanie jest zwykle proste: po zatrzymaniu się pociągu na konkretnej stacji, dziecko odhacza kolejną pozycję z listy. Moment zwątpienia może się pojawić, kiedy z okna nie widać nazwy dworca, ale kto nie lubi odrobiny adrenaliny?

Do tego dodajmy jeszcze aktywne uczestnictwo podczas wizyty kontrolera. Dzieci zazwyczaj bardzo się mobilizują, kiedy mają wykonać samodzielnie jakieś dorosłe zadanie. A pokazanie kontrolerowi własnego biletu i legitymacji zdecydowanie takie jest. Taki bilet wklejony później do pamiętnika ma większą wartość sentymentalną. Chociaż coraz częściej zdarza się tak, że nie ma co wkleić… dlatego z pewną tęsknotą wspominam czasy sprzed cyfrowej rewolucji w tym obszarze.

Dziecko wygląda przez okno jadącego pociągu.

A jakie są Wasze sposoby?

Powyższe powstało w oparciu o moje doświadczenie w podróżach z dziećmi. Były to jednak zwykle te same (moje) dzieci, które mają swoje indywidualne charaktery czy ulubione zabawki. Jestem bardzo ciekawa, czy możesz dodać do tej listy inne sprawdzone pomysły jak zająć dziecko w samolocie lub pociągu? Czekam na Twoje komentarze!

Jeśli uważasz, że ten artykuł jest wartościowy, podziel się nim z innymi. Zerknij też na naszego fanpage’a. Zachęcam Cię do polubienia tego profilu, aby być na bieżąco z kolejnymi niebanalnymi informacjami, ciekawostkami i inspiracjami dot. podróżowania z dziećmi na własną rękę tak, żeby nie zwariować.

Skomentuj